Houston, mamy problem
Napisałem serio długi i pouczający życiowo tekst. Nawiązywałem do Cervantesa, zahaczyłem o Moneta, Beksińskiego. Nie zabrakło nawet Damy z łasiczką.
Niestety nie zapisałem go i odświeżyłem stronę. Wszystko poszło na spacer.
Moja mina. Ja blady. Triggered. Rzuciłem kotem o ścianę (prawie). Dopiłem herbatę.
Myślę sobie "przecież nie wszystko stracone", głaszczę kota, jeszcze raz dopijam herbatę (teraz już pusta) i... jebać to, idę prosto w clue.
Odbieraj życie takim, jakie jest, a nie takim, jakie sobie wyobrażasz.
Dziękuję. Dobranoc.
Dodaj komentarz